StoryEditor

AgroUnia śmieje się z Biedronki. W środku kukurydza, na etykiecie buraki

18.11.2020., 00:00h

AgroUnia, która lada moment może zyskać przyczółek w Sejmie (według money.pl odchodzący z PiS poseł Lech Kołakowski będzie współpracować właśnie z AgroUnią), po raz kolejny zwróciła uwagę na nieprawidłowe opisy produktów w sklepach sieci Biedronka. Tym razem organizacja opublikowała zdjęcie kukurydzy z naklejką... "buraki czerwone gotowane".

- Śmieszne i smutne. Największa sieć sklepów, a robi takie gafy - ubolewa AgroUnia. - To pokazuje jedną rzecz: Biedronka nie zwraca uwagi na to, co jak jest znakowane. Rozdają znak Produkt Polski na lewo i prawo, a beznadziejni politycy dają na to przyzwolenie - dodała organizacja we wpisie na Facebooku.

- W krajach Europy Zachodniej nie ma szans na spotkanie takich błędów. Te kukurydziane buraki są symbolem bezmyślnych działań Biedronki. (...) Dalej będziemy sprawdzać, kontrolować i ośmieszać markety - dodała AgroUnia, okraszając wiadomość niecenzuralnymi słowami, których nie cytujemy.

Co na to Biedronka?
- Niezwłocznie poprosiliśmy o wyjaśnienie naszego dostawcę firmę Amplus sp. z o.o. Dostawca zobowiązał się do dokładnego przeanalizowania procesu etykietowania, aby wyeliminować możliwość powtórzenia się takich sytuacji. Z otrzymanych wyjaśnień wynika, że doszło do błędu ludzkiego po stronie dostawcy, który mylnie oznakował opakowania. Po kontroli magazynu w nocy z niedzieli na poniedziałek 16 listopada, 35 sztuk zostało zwróconych dostawcy, a 13 sztuk zostało wycofanych ze sprzedaży. Zostaliśmy zapewnieni przez dostawcę, że proces etykietowania został poddany analizie i zostanie uszczelniony, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych sytuacji. Podkreślić należy fakt, że sprawa dotyczyła tylko 1 centrum dystrybucyjnego z 16. To centrum obsługuje około 230 sklepów, więc biorąc pod uwagę skalę działalności, należy traktować to jako incydent. Niemniej jednak za zaistniałą sytuację przepraszamy - przekazał portalowi wiadomoscihandlowe.pl Marek Walencik, dyrektor kategorii, odpowiedzialny za warzywa i owoce w sieci Biedronka.

Przypomnijmy, że w maju 2020 r. UOKiK wszczął postępowanie ws. błędnego oznaczania produktów w sieci Biedronka. To efekt nieprawidłowości potwierdzonych w kontrolach Inspekcji Handlowej. Błędnie oznaczono kraj pochodzenia nawet 20 proc. skontrolowanych partii owoców i warzyw.

W IV kwartale 2019 r. nieprawidłowości w zakresie wprowadzania w błąd co do kraju pochodzenia warzyw i owoców w związku z przekazywaniem na wywieszkach nieprawdziwych informacji inspektorzy stwierdzili w 49 sklepach sieci Biedronka. Z tego powodu zakwestionowali 132 partie owoców i warzyw spośród 644 skontrolowanych, czyli 20,4 proc. W przypadku produktów deklarowanych na wywieszkach jako polskie wprowadzenie w błąd miało miejsce w przypadku 64 partii (9,9 proc.).

Natomiast w I kwartale 2020 r. Inspekcja Handlowa stwierdziła nieprawidłowości dotyczące podawania nieprawdziwych informacji o kraju pochodzenia owoców i warzyw w 11 sklepach Biedronka pomimo faktu, że kontrole prawidłowości oznakowania zostały wstrzymane na czas wprowadzonych ograniczeń funkcjonowania placówek handlowych w epidemii koronawirusa. Inspektorzy zgłosili zastrzeżenia do 24 partii spośród 168 skontrolowanych w tych placówkach (14,2 proc.), z tego w przypadku 19 partii (11,3 proc.) pochodzenie owoców lub warzyw niezgodnie z prawdą zadeklarowano jako polskie. Przykładowo na wywieszce przy stoisku widniała „Polska”, a w rzeczywistości marchew pochodziła z Belgii i Holandii (sklepy w woj. śląskim), ogórki szklarniowe wyrosły na Ukrainie (sklep w woj. lubelskim), kapusta włoska przyjechała z Francji (sklep w woj. zachodniopomorskim).

Biedronka nie zgadza się z zarzutami UOKiK. Twierdzi, że nieprawidłowe oznaczenia to "sporadyczne i przejściowe błędy".
– Mogą się zdarzać, i to w obie strony - wskazując polski produkt jako zagraniczny i odwrotnie – ze względu na dużą rotację owoców i warzyw w naszych sklepach, wielokrotne dostawy w ciągu jednego dnia oraz skalę naszej działalności – wyjaśnia sieć Biedronka i wskazuje, że inni wypadli gorzej. Sieć przywołuje wyniki kontroli z lutego 2020 r., kiedy to UOKiK stwierdził nieprawidłowości w 37 skontrolowanych sklepach różnych operatorów. Najwięcej nieprawidłowości stwierdzono wtedy w sklepach sieci: Delikatesy Centrum (36,1 proc. zakwestionowanych partii ze względu na błędną informację o kraju pochodzenia lub jej brak), Intermarche (15,6 proc.), Stokrotka (13,9 proc.), Kaufland (10,7 proc.), Lidl (8,9 proc.) Carrefour (8,7 proc.), Dino (8,3 proc.) i Biedronka (8 proc.). Podczas tejże kontroli inspektorzy nie mieli zastrzeżeń względem Aldi, Auchan oraz E.Leclerc.

– Nie zgadzamy się z tym, że Biedronka nie informuje klientów o kraju pochodzenia produktów. Sprzedaż polskich produktów zawsze i wszędzie, gdy jest to możliwe oraz właściwe informowanie naszych klientów to dwa główne filary naszej strategii – tłumaczył w maju br. właściciel sieci Biedronka, spółka Jeronimo Martins Polska.

Wskazane postępowanie UOKiK to tylko jedno z kilku prowadzonych przez urząd, które dotyczą Biedronki. Przypomnijmy, że w sierpniu Biedronka została ukarana przez UOKiK karą 115 mln zł za naruszanie praw konsumentów. Problemem okazały się różnice w cenach produktów na półce i przy kasie. Biedronka zapowiedziała, że odwoła się od tej kary.
18. kwiecień 2024 22:00